Albin Paduch — Kochaliśmy muzykę i ludzi.

Po 30 latach, kiedy doświadczenia z okresu GMB powoli zaczęły zacierać się w mojej pamięci, miłą niespodzianką była reminiscencja naszego „dorobku” przez następne pokolenie. Fakt, że muzyka GMB jest wciąż słuchana i wykonywana w środowiskach chrześcijańskich, podnosi mnie na duchu, ale naszym głównym celem było dotarcie do tych, którym ciężko było przyjść do kościoła.

Wierzę, że Bóg przemawiał przez naszą muzykę zarówno do nas, jak i do naszych słuchaczy. Kochaliśmy muzykę i kochaliśmy ludzi, dlatego możliwość grania full-time, była cudownym darem od Boga i naszych sponsorów. Uważaliśmy, że Bóg zasługuje na to, co najlepsze, dlatego wywieraliśmy spore ciśnienie na jakość naszej muzyki, dużo ćwicząc. Jednak patrząc z perspektywy czasu, myślę, że balans pomiędzy naciskiem na stronę muzyczną a troską o stan duchowy grupy w pewnym momencie się zachwiał.

Nigdy nie zapomnę chłopaków z holenderskiej grupy No Longer Music, którzy koncertując w Polsce z pióropuszami na głowach i łańcuchami przy spodniach, większość czasu spędzali na ulicach, składając świadectwo i wychodząc do ludzi, podczas gdy my relaksowaliśmy się w hotelu…

Ale były również inne sytuacje, jak podczas grania w zakładzie karnym, kiedy to rozkładając sprzęt, czuliśmy się mocno obserwowani przez więźniów, powątpiewając, czy zdecydują się nas słuchać tego popołudnia. Ku naszemu zaskoczeniu, sala była przepełniona, a po koncercie wielu z nich zostało, żeby porozmawiać. Wyznali, że nasz wizerunek i zachowanie przed występem było dla nich dużą zachętą, aby przyjść. I to było to, o co naprawdę chodziło…

Muszę też wyznać, że jako kierowca zespołu, niejednokrotnie naraziłem innych na incydenty drogowe, które dzięki Bogu nigdy nie skończyły się tragicznie. Tras było dużo i często jeździliśmy szybciej, niż powinniśmy, ufając antyradarowi, który na polskich drogach był wtedy rzadkością. Bóg jednak czuwał nad nami. Dziś, zdecydowanie zwolniłem tempo.

Podsumowując, często zastanawiam się nad doniosłością wpływu naszego świadectwa i naszej muzyki na życia ludzkie. Chce wierzyć, że ten rozdział nie był bez znaczenia, i choć żyjemy dziś na różnych kontynentach, wierzę, że nasza służba oprócz muzyki miała przełomowy wpływ, doprowadzając do zbawienia dusz. I to miałoby największe znaczenie w wymiarze wieczności, do której wszyscy zmierzamy…

Albin i Beata Paduch Bojano 2024. Autor zdjęcia Piotr Lemański.
Albin Paduch grał na saksofonie w Grupie Mojego Brata w latach 1981-1991. W 1991 roku wyjechał wraz z żoną do Australii, gdzie mieszka do dziś.